🎰 Spotkajmy Się W Moich Snach

Tak, zmieniłam się, wiem. Inne drogi wybieram od lat Tylko w snach Naprawdę wiem Tylko w moich snach Gdy gra tych kilka nut Cichy szept, poruszone wspomnienia przez wiatr Tamtych słów, tych dziwnych słów Kłamałeś - dobrze wiem, że ty Też kochałeś mnie Gdy wspominam tamte dni przez łzy, widzę cię. To już zamknięte drzwi Spotkajmy się w moich snach Ill See You in My Dreams 2015 Lektor PL 720p BRRip AC3 XviD.avi • GATUNEK: Dramat, Komedia PRODUKCJA: USA PREMIERA: 2015 CZAS: 1 godz. 32 min. WERSJA: XviD OPIS FILMU: Wzruszająca, a zarazem zabawna opowieść The Sims 4: Spotkajmy się (2015) Uspołecznianie Sima Główny problem z nowym dodatkiem do Simów jest taki, że wygląda jak pełnoprawne rozszerzenie, a konkretnej zawartości w nim tyle, co w uzupełnieniu z meblami IKEA. Gdy Max traci wiarę w święta, na Ziemię schodzi duch Krampus. szukaj Spotkajmy się w moich snach Full HD (2015) Lektor PL | Majtek2. 1080p. majtek2 . Temat: Daj sie poznac spotkajmy sie, tu i teraz! Witajcie, kto ma troche odwagi niech wyjdzie i sie pokaze, tu i teraz. To ma byc szybka decyzja, nie siedz sam/a! Dzis WARSZAWA dn.25.10 w CH Arkadia w kawiarni Blikle o g.16.00, ja mam ochote na paczka! Niech sie wpisuja tylko te osoby ktore chca przyjsc! Spotkajmy się w moich snach.2015.LEKTOR PL.1080p.BDRip.x264.mkv • Spotkajmy się w moich snach 2015 LEKTOR PL DRAMAT, KOMEDIA Kraj: USA St. Louis, 1903 rok. Biznesmen Alonzo Smith (Leon Ames) ma cztery córki. Jedna z nich, 17-letnia Esther (Judy Garland), zakochuje się w chłopaku z sąsiedztwa - Johnie (Tom Drake). Pewnego dnia ojciec otrzymuje propozycję pracy w Nowym Jorku. Rodzina Smithów jednak nie chce opuszczać rodzinnego miasta Libertango. Katarzyna Groniec 4 nagrania magnolia1201. Metro – Tylko w moich snach. Nagraj swój cover lub zaśpiewaj w wersji karaoke do profesjonalnego podkładu muzycznego. Słuchaj najlepszych coverów i poznaj ciekawych ludzi. Tłumaczenie „Gdzieś w moich snach” Anna German (Анна Герман) z polski na rosyjski Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски العربية فارسی 日本語 한국어 Spotkajmy się. Arturowi. Spotkajmy się jesienią, Gdy liście drzew się mienią Jak szal stubarwnej tęczy. Spotkajmy sie wieczorem Malowanym kolorem Ciszy, która aż dźwięczy. Spotkajmy się w tym parku, A ja ci dam w podarku Dłoni moich tęsknotę. Ty będziesz mi nad ranem Szeptał słowa przetkane Babiego lata złotem. 6.1K views, 59 likes, 15 loves, 0 comments, 6 shares, Facebook Watch Videos from Spotkajmy się w Miastkowie: Organizatorzy zapraszają 朗朗 Tłumaczenia w kontekście hasła "spotkajmy" z polskiego na angielski od Reverso Context: spotkajmy się jutro Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate 2y4HY. Kiedy w piątek po południu wracałam do domu, zostałam obdarowana takim oto widokiem: A za chwilę było tak: Lubię takie momenty, gdy spada na mnie nieoczekiwanie niezapowiedziane piękno. Wracałam wtedy do domu szczęśliwa, bo był to dla mnie wspaniały dzień, jednak też po kilku godzinach zajęć zmęczona, ale ten spektakl wyreżyserowany przez naturę zdmuchnął mi zmęczenie w mgnieniu oka. Znasz to? Proza życia, znużenie, jakaś zabiegana codzienność i... coś się dzieje, coś pięknego, dobrego, jakby czekało specjalnie na Ciebie. Pamiętasz? Moment, a wszystko się wyrównuje, harmonizuje, czujesz, że po prostu jest dobrze, że warto się starać, patrzeć, słuchać, że warto być. Bo wtedy można też mieć - spokojne serce, ciepło w nim, ład wokół. Wystarczy niewiele - parę słów, skrawek uśmiechu, trochę ciepła, dobre wspomnienie, kojąca cisza albo równie kojąca muzyka, spojrzenie głęboko w oczy, palce splecione w uścisku, wyszeptana czułość, muśnięcie słońca, rozbłysłe w nim krople deszczu, szum strumienia albo drzew, zapach ogniska albo jak u mnie zwykły - niezwykły zachód słońca. Zatrzymałam go więc i posyłam Tobie, razem z innymi uchwyconymi kiedyś momentami, które przynoszą odpoczynek w darze, bo życie składa się z chwil. Warto zatrzymywać się przy tych, które zapełniają serce bogactwem dobra i urody niecodzienności. Warto je schronić w sobie, nie poddawać się, walczyć o to, by czasem było jak w pięknym śnie. Dorzucę jeszcze pełen uroku, ciepły, mądry film, który niedawno obejrzałam: "Spotkamy się w snach" ("I'll See You in My Dreams", reż. Brett Haley, 2015). To opowieść o tym, co zwykłe i ważne, o ludzkich sercach i ich tęsknotach, o przemijaniu i nadziei na dobro (nie znalazłam zapowiedzi z polskim tłumaczeniem, ale film można oglądać z napisami). Dobrego odpoczynku :) B Myszy budzą najczęściej skojarzenia negatywne. Według sennika myszy najczęściej są przestrogą przed kłopotami, ale mogą być też zwiastunem sukcesu. Jakie znaczenie ma sen, który przyśnił się tobie? Niesie za sobą przesłanie pozytywne czy negatywne? W naszych snach ukazują się niezrozumiałe dla nas obrazy i postacie. Powszechnie występują też różne zwierzęta. Budząc się rano próbujemy sobie przypomnieć swój sen i rozgryźć, czy ma on dla nas jakieś głębsze znaczenie. Jednym z częstszych motywów, jakie opisuje sennik, są myszy . Zwierzęta te wzbudzają w nas różne uczucia, ale wiele osób doszukuje się w nich negatywnego przesłania. Zwłaszcza, jeżeli się ich boimy. Czy rzeczywiście jest się czego bać? Jak powinniśmy rozumieć sen o myszach? Temu małemu ssakowi przypisuje się takie przymioty jak spryt, ciekawość świata i przebiegłość. Jego pojawienie się w naszych snach często ma zbliżone do tego interpretacje. Jednak oprócz tego sennik podkreśla, że myszy zwiastują kłopoty, konflikty, a czasem symbolizują tkwiące w nas lęki. Szczegółowe znaczenie będzie zależne od otoczenia myszy i tego, co robi. Gryzonie te nie są w domu mile widziane, dlatego też sny, w których się pojawiają, traktuje się jako ostrzeżenia. Sennik. Myszy w różnych kolorach Pierwszą rzeczą, jaką powinniśmy przeanalizować jest kolor gryzonia. W senniku znajdziemy informację, że biała mysz ma symbolikę pozytywną i negatywną jednocześnie. Oznacza dla osoby samotnej, że czeka ją szczęśliwe małżeństwo. Jednak jeśli sen dotyczy kogoś po ślubie, na horyzoncie pojawią się problemy. Bardzo często biały gryzoń ma nas uspokoić, że problemy, którymi się akurat przejmujemy nie są poważne. Według sennika czarna mysz jest odzwierciedleniem wielu obowiązków, mogących nas przytłaczać. Natomiast szara myszka tłumaczona jest jako oznaka skromności oraz ubóstwa. Sen o myszach – jak zachowuje się gryzoń? Drugim aspektem, któremu warto się przyjrzeć, jest zachowanie zwierzęcia. Jak podaje sennik, mysz uciekająca , bądź też całe uciekające stado, to zwiastun nadchodzącego trudniejszego okresu w rodzinie, w którym pojawią się nieporozumienia i konflikty. Gdy sen o myszy dotyczy jej piszczenia, również jest to przestroga. Tym razem przed kłopotami natury finansowej. O niebezpieczeństwie opowiada sen o myszkach, które są głośne i chrobocą. Mając takie wizje, trzeba na siebie bardziej uważać. Osobom zmęczonym może się przyśnić mysz, która jest wystraszona, co ma nas ostrzegać przed wyczerpaniem organizmu. Jednocześnie sen o wystraszonej myszy może obrazować liczne kompleksy i niewielką wiarę we własne możliwości. Obserwacja tego, jak myszy jedzą, jest przez sennik interpretowana jako przestroga przed kimś, kto nam zepsuje humor. Pojawiająca się we śnie samica, jest oznaką, że mamy pełnego przebiegłości wroga. Sennik "myszy" – co my robimy we śnie? Sny o myszach mogą być bardzo zróżnicowane. Gryzonie możemy jedynie widzieć i nie brać w niczym udziału, a równie dobrze możemy stać się jednym z sennych bohaterów. Śniąc o tym, że łapiemy mysz, dostajemy przekaz, że czeka nas szczęście w nieszczęściu. Co wiąże się z tym, że początkowo mało optymistyczna sytuacja zmieni się na naszą korzyść. Zastanawiając się nad tym, co oznacza sen o myszach , dobrze jest przypomnieć sobie, czy gryzoń nie znajduje się w pułapce. Jest to dla nas znak, że po wielu trudach ważna sprawa zostanie nareszcie zamknięta. Sennik odpowiada, że jeżeli mamy zabijać myszy, sen jest przestrogą, żeby zwracać uwagę na swoje zachowanie, bo możemy sprawić jakiejś osobie przykrość. W senniku przeczytamy, że myszy martwe symbolizują długotrwałe kłopoty, które rozwiążą się same. Z kolei sen, w którym między nami a zwierzętami jest zgoda, świadczy o tym, że niebawem zdobędziemy szczerego i wiernego przyjaciela. Jedzenie myszy przez nas albo kogoś innego pojawiającego się w naszym śnie, to odzwierciedlenie dużych wyrzutów sumienia. Inne zwierzęta w śnie o myszach Sen o myszach nie musi dotyczyć tylko tych gryzoni. Powszechnie razem z nimi pojawiają się koty albo szczury. Co oznacza sen o myszach w takim wydaniu? W senniku czytamy, że kot i myszy w jednym śnie, mogą mieć kilka tłumaczeń. Łapanie gryzonia przez kota niesie przesłanie, że odniesiemy sukces, a nasze otoczenie obdarzy nas szacunkiem. Jeśli widzimy, że mysz przed kotem ucieka, czekają nas problemy miłosne. Inne znaczenie sennik przypisuje snom, w którym są myszy i szczury. Samo pojawienie się szczura jest postrzegane negatywnie i dotyczy podstępu i zdrady. Szczur to fałszywy przyjaciel, więc należy uważać na swoje otoczenie. Wspólne występowanie obu gryzoni, to symbol rywalizacji z kimś o serce wybranki. Jeżeli we śnie gonimy szczura, jest to dla nas przestroga, że nie można nikogo uszczęśliwiać na siłę. A ugryzienie przez szczura ostrzega przed nadgorliwością. Zobacz też:Zobacz wideo: Czego nie jeść przed snem? Autor: Adrian Adamczyk [Verse 1: Świnia]Nie mogę zasnąć daj mi tramal w kroplachChcę paść na twarz bo Xanax nie daje pospaćNie gnać w miasto w bramach chlać jak w portachNie chce znów na kolanach wyczekiwać wschodu słońcaINSOMNIA - nie śpię już tak twardo jak kiedyśOstatni koszmar pozdzierał mi gardło do resztyWejść w koszta i kreski czy poddać się bestiiGdy krzyczę w ciemnościach dusi mnie własny językRobię się blady jak proszek na szklanych klonachPotem z obawy wciągam nosem cały towarI widzę zjawy mówią „proszę byś spróbował”Pierwsze objawy fazy robi mi z mózgu samowarDziwna choroba łapię w kleszcze moje ciałoDziwka przy nogach szepcze : „Będzie bolało”Wiwat dla Boga wszędzie krew i pożoga i śmiechŚmieją się usta nie moja głowa[Refren : Chórki Zuzia]Strach gra w nas w gręStrach się bać wiemStrach dziś spać leczSpotkamy się w snach… x2[Verse 2: Świnia]Biję się z samym sobą ; FightclubBłędne koło a widzę tylko pusty kwadratZbędne słowo bo chcę tylko pusty kwadratZanim spocone czoło przypomni że nie mam fartaBudzę się co noc, co noc tracę świadomośćZasypiam co noc by obudzić się na nowoI Znów tonąć w snach ciemnych jak kataraktaBo przez mój strach nie są odbiciem światłaStoję na schodach przed wejściem do domuI mamo szkoda że nie mówiłem nikomuŻe ich kocham i że w Boga wierzę - tak po kryjomuI cofam wszystkie słowa które krzyczałem w amokuCzuję jak woda blokuje mi oddechPotem ogień na głowę zrzuca krwawą pochodnięSłucham grobowej ciszy patrze na nieżywe ciałoNikt nie gra marsza gdy umieram co rano[Refren : Chórki Zuzia]Strach gra w nas w gręStrach się bać wiemStrach dziś spać leczSpotkamy się w snach… x2 fot. Adobe Stock Jak mama mogła nie pokazać mi tych listów? Dlaczego pozwoliła mi wierzyć, że Paweł porzucił mnie bez słowa? Złamane serce, owszem, z czasem się zrosło, tylko jakby krzywo. Ułożyłam sobie życie, ale obraz Pawła wciąż we mnie tkwił Widywałam go w przechodzących ulicą chłopakach. Podobne oczy lub uśmiech. Szukałam Pawła instynktownie, chociaż wydawało mi się, że w końcu pogodziłam się z jego stratą. Oszukiwałam się, zrozumiałam to, gdy po latach zobaczyłam na kopertach znajome pismo. Listy znalazłam podczas przeglądania dokumentów po mamie… Przychodzi taki moment, kiedy trzeba rozstać się z rzeczami osoby, która odeszła. Siedziałam więc na starym, lecz solidnym tapczanie, który pamiętałam z dzieciństwa, a wokół mnie rosły kupki papierów o różnym przeznaczeniu. Jedne kwalifikowały się do wyrzucenia, inne chciałam zachować. Kartki z wakacji, banalne pozdrowienia wypisywane na odwrocie przez ciocie prawdziwe i przyszywane, zaprzyjaźnione małżeństwa i wujka Józka, szalonego rodzinnego globtrotera, który nie zawahał się pojechać maluchem do Grecji. Z uśmiechem obracałam w palcach widokówkę. Szczyt Olimpu tonął w obłokach, a wujek donosił, że dotarł i jest byczo. Tyle wspomnień zapisanych na kartkach… Postanowiłam, że je wszystkie zachowam. Widokówki były reliktem przeszłości, śladem po tych, którzy odeszli. Szkoda, że to tylko pocztówki, z listów mogłabym się więcej o nich dowiedzieć – myślałam. – Co przeżywali, kogo kochali a kogo nienawidzili. Uczucia i emocje zaklęte na kartkach papieru, zachowane dla pokoleń. Jak na zamówienie poczułam pod palcami papier. To nie był sztywny kartonik pocztówki, ale najprawdziwsza koperta, w dodatku zaklejona. Serce uderzyło mocniej, czy mam prawo otworzyć list? A tajemnica korespondencji? – Cholera jasna – wyrwało mi się. Poznałam pismo Pawła, list adresowany był do mnie. Musiał być wysłany wiele lat temu, dlaczego go nie dostałam? Nie wypuszczając koperty z ręki, nerwowo przeszukiwałam szufladę. Znalazłam jeszcze cztery listy, wszystkie nieotwarte. No, przynajmniej tyle dobrego, mamo. Stemple pocztowe nosiły datę sprzed wielu lat. Wpatrywałam się w nie, próbując opanować mętlik uczuć. Tak na nie czekałam, na choćby jedno słowo od chłopaka, którego wtedy kochałam! Jego rodzice wyprowadzili się do Krakowa, a on oczywiście z nimi. Obiecywaliśmy sobie, że zawsze będziemy razem, że odległość nas nie pokona. Przyjadę do Krakowa studiować, zamieszkam w akademiku, będziemy codziennie się widywać. Na razie mieliśmy do siebie pisywać, bo to nie były czasy telefonów komórkowych… Ile ja listów do niego napisałam! Nigdy nie doczekałam się odpowiedzi. Nie wyjechałam też do Krakowa, bo byłam jedynaczką, a ktoś musiał przejąć gospodarstwo ogrodnicze, z którego tata był taki dumny. Ja też miałam swoją dumę. Koleżanka powiedziała, że Paweł ma dziewczynę, ktoś inny wspomniał o kilkudniowym pobycie u dawnego kolegi. Tylko ja nie miałam z nim żadnego kontaktu, tylko do mnie się nie odezwał! Zacisnęłam zęby. Postanowiłam, że nikt nie dowie się, co przeżywam. Za dnia starałam się być wesoła, nocą moczyłam łzami poduszkę. A potem znów się uśmiechałam, żeby nikt się nie domyślił, co się ze mną dzieje. Z ręką na sercu, to był najgorszy rok mojego życia, potem ból trochę stępiał. Udało mi się wszystkich oszukać, z wyjątkiem mamy. Przypatrywała mi się spod oka, rejestrując ślady płaczu na mojej twarzy. – Nie rozpaczaj, córeczko, on i tak nie był dla ciebie – pocieszała mnie po swojemu. – Tak jest lepiej. Poznasz miłego chłopca, wyjdziesz za niego, będziecie prowadzili gospodarstwo. Tata je unowocześnił, myśląc o twojej przyszłości, będziesz miała jak w puchu. Oczywiście, mama marzyła o innym zięciu niż Paweł On nie nadawał się na ogrodnika, ale ja właśnie jego wybrałam. Musiała odetchnąć z ulgą, kiedy ze mną zerwał. Siedziałam na starym tapczanie, nie mogąc zrobić ruchu. Nareszcie wszystko zrozumiałam. Gospodarstwo wygrało z miłością. Otworzyłam pierwszy list. Myszko, tęsknię za Tobą jak wariat, dłużej nie wytrzymam. Spotkajmy się w pół drogi na stacji w Z. Wszystko obliczyłem. Będziemy mieli dla siebie dwie godziny, potem złapiemy każde swój pociąg i zdążymy wrócić na noc do domu. Nikt niczego nie zauważy. Krew uderzyła mi do głowy. Nie zapomniał o mnie! Zaraz, czy on bezskutecznie czekał na mnie na stacji w Z.? Rozerwałam drugi list. Dlaczego nie przyjechałaś? Czekałem i będę czekał, tylko bądź ze mną. Nie mogłaś tym razem? Spróbuj następnym, proszę. Będę na peronie, nie ruszę się na krok. Dostałem list od Ciebie, piszesz o czymś innym, jakbyś nie odbierała moich listów. Nie wyjaśniłaś nieobecności, ale to nieważne. Przyjedź, muszę Cię zobaczyć. Och, mamo. Gdybyś nie przejęła listów Pawła, dziś mieszkałabym w Krakowie. Tego się bałaś? Że mnie utracisz? A może tego, że nie będzie miał kto przejąć rodzinnego interesu? Mamo… Bałam się otworzyć trzeci list. Co w nim znajdę? Paweł daremnie na mnie czekał, myślał że go rzuciłam, miał prawo robić mi wyrzuty. Do trzech razy sztuka – przeczytałam. – Zrozumiałem, że nie przyjedziesz, kończę z wypadami do Z. Znam tamtejszy peron na pamięć, spędziłem na nim wiele godzin. Dziś przyszedł list od Ciebie, ostatni, jak piszesz. Nie rozumiem, co się dzieje. Muszę to usłyszeć od Ciebie, inaczej się nie da. Niedługo przyjadę, jak tylko uda mi się wyrwać. Spodziewaj się mnie w każdej chwili. Kochał mnie, walczył, nie rezygnował. Chciał wyjaśnić tę kołomyję A ja w tym czasie wypłakiwałam oczy myśląc, że ze mną zerwał. Gdyby udało nam się zobaczyć, wszystko byśmy sobie wyjaśnili. Dlaczego nie przyjechał, co go zatrzymało? Rozerwałam czwartą kopertę. Przebiegłam wzrokiem kilka linijek tekstu. „Droga Joanno” – brzmiał oficjalny nagłówek. Dalej było jeszcze gorzej: Zastanawiałem się, czy w ogóle do Ciebie pisać, bo skoro prawdą jest to, co zobaczyłem, wątpię, żebyś czekała na moje listy. Kreślę te słowa, bo czuję, że muszę. Joanno, byłem u Ciebie. Nie wszedłem do domu, nie zostałem zaproszony. Stałem pod oknami i widziałem, jak świetnie się bawiłaś, nie chciałem przeszkadzać. Spotkałem Tereskę, powiedziała, że masz kogoś. Zabolało, ale życzę Ci powodzenia, Joanno. Szkoda, że nie byłaś na tyle odważna, by sama powiedzieć mi o nowym chłopaku. Aż się zachłysnęłam. Tego już zbyt wiele, o czym on pisał? Sprawdziłam datę stempla pocztowego, po czym zaczęłam mozolnie przetrząsać pamięć. Coś mi majaczyło. Dziewczyny namówiły mnie na urządzenie prywatki, bo nasz dom był największy w okolicy. Nie mogłam odmówić, przecież udawałam, że wszystko jest w porządku. Paweł musiał zobaczyć rozbawiony tłum i mnie w środku. Pewnie tańczyłam ze sztucznym uśmiechem przylepionym do twarzy. Co za tragiczna komedia pomyłek. Tereska powiedziała Pawłowi, że mam kogoś? Że też musiał się natknąć akurat na nią, co za niefart. Dobrze pamiętam, jak mnie poinformowała, że on znalazł nową dziewczynę. No jasne, nic nowego pod słońcem, kierowała nią odwieczna dziewczyńska zawiść. – Wszystko sprzysięgło się przeciwko nam, Pawełku – pogłaskałam list, którego on dotykał; dojrzałość nie pozbawiła mnie romantycznych skłonności. Może jeszcze nic straconego? Wpiszę w wyszukiwarkę nazwisko Pawła i zobaczymy, co to da. Nie zrobiłam tego wcześniej, przekonana, że mnie nie chciał. Poza tym byłam zbyt zajęta rolą przykładnej żony, matki i menedżerki świetnie prosperującej firmy ogrodniczej. Ale dość tego, każdemu należy się w życiu odrobina szaleństwa. Z zapartym tchem wcisnęłam „enter”, akceptując polecenie. Wyświetliły się zdjęcia. Z początku go nie poznałam, zmienił się przez te lata. Paweł był prawnikiem krakowskiej palestry, ubrany w togę zaskakiwał podobieństwem do rzymskiego wodza. Poszukałam innych fotografii. Na jednej wyglądał prawie tak, jak go zapamiętałam. Tańczył z żoną, na jakimś balu charytatywnym. Mój Paweł. Gdybym miała szansę przeczytać jego listy, gdyby Tereska nie skłamała, gdyby… Czy bylibyśmy razem? Wyobraziłam sobie siebie u jego boku. Słabo mi szło, tyle lat minęło. – Mamo! Tata woła z podwórka, nie słyszysz? – do pokoju weszła Maria, moja najstarsza. – Czytasz o mecenasie W.? – zajrzała ciekawie w ekran. – Fajny facet, dużo pracuje dla Amnesty International. Maria studiowała w Krakowie, mogła słyszeć o Pawle. Mimo to spytałam: – Skąd to wiesz? – Mam zajęcia z Aśką, jego córką – dziecko wykręciło się na pięcie i wyszło. Córka Pawła miała na imię tak jak ja. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Wytarłam oczy. No nic, trzeba wracać do teraźniejszości. Pomachałam przez okno do męża. Czytaj także:Nie dawałam sobie rady z jednym dzieckiem, a gdy urodziłam drugie, zaczął się obóz przetrwaniaZazdrościłem Jackowi, że jest kawalerem - u mnie tylko kupki i zupki...Podczas pandemii najgorsza jest samotność. Chciałabym wyjść do ludzi. Ale może wcześniej umrę fot. Adobe Stock, Zbliżała się w towarzystwie mężczyzny i dostrzegłem ją już z oddalenia. Szli skrajem plaży, tam gdzie sięgają fale, obmywając stopy spacerujących. Oczywiście o tej porze roku spacerowicze noszą kalosze, jeśli idą samym brzegiem, więc ona i ten gość mieli je na nogach. Ja z kolei szedłem w sportowych butach, więc trzymałem parometrowy dystans od morza, bo czasem kapryśna fala potrafi wedrzeć się naprawdę daleko. Od razu pomyślałem, że ta kobieta wygląda jak moja wspaniała Oliwia, nawet porusza się podobnie. A Oliwia porusza się tak, że normalnemu, zdrowemu mężczyźnie zaczyna coś ćwierkać w głowie. Gracja niesamowita. Można powiedzieć – gracja gracji. Niewiele kobiet ma tak wielki urok. W moim sercu zrodziła się z miejsca tęsknota Nie widziałem ukochanej już od ponad trzech tygodni. Najpierw miała mnóstwo pracy w związku z jakąś kontrolą w pracy, a potem wyjechała na tygodniowe szkolenie aż pod Wrocław. Powinniśmy się zobaczyć za tydzień, oczywiście jeśli nie wyskoczy coś niespodziewanego. Zwolniłem kroku, żeby jak najdłużej patrzeć na osobę, która tak cudownie mi się kojarzyła. Zbliżyliśmy się do siebie i drgnąłem. Rany boskie, przecież to ona! W czekoladowym płaszczu, wciętym w talii, podkreślającym piękną sylwetkę. Była w ładnej czapce, ale z bliska dostrzegłem wymykające się spod niej rdzawe kędziory. Myślałem o niej dzisiaj od samego rana, marzyłem, jak by to było dobrze spotkać się, wpaść na siebie. Ale przecież była teraz tak daleko… A przynajmniej do tej chwili tak sądziłem. Bo nie mogłem się mylić, że to Oliwia! A ten mężczyzna obok? Poświęciłem mu jedno spojrzenie. Wysoki, przystojny, trzymał się prosto, odnosiło się wrażenie, że to wojskowy. On też na mnie popatrzył. Oczy miał ciemne, bystre i przenikliwe. W pierwszej chwili chciałem podejść, przywitać się, poprosić, żeby Oliwia mnie z nim poznała. Ale ona tylko prześliznęła się po mnie takim spojrzeniem, jakbym był zupełnie obcy. Najpierw mnie to zmroziło, a zaraz potem rozzłościło. Zrezygnowałem z kontaktu, również odwróciłem wzrok i poszedłem dalej, a raczej powlokłem się noga za nogą, mijając ich. Wiatr wiał w moim kierunku, doleciały mnie więc słowa ich rozmowy: – Znasz tego faceta? – zapytał on. – Skąd! – odpowiedziała ona. – Strasznie uważnie ci się przyglądał – zauważył jej towarzysz, ale bez pretensji, lekkim tonem. – Powinieneś się przyzwyczaić, że mężczyźni tak na mnie patrzą, chociaż mam już prawie pięćdziesiątkę… – stwierdziła Oliwia, na co facet roześmiał się i odpowiedział coś, czego już nie zrozumiałem. To i tak było bez znaczenia. Przez chwilę miałem ochotę odwrócić się, dogonić ich i wykrzyczeć jej w twarz, że znamy się doskonale. Oczywiście tego nie zrobiłem, wróciłem do domu. Tym razem nie skorzystałem z komunikacji miejskiej, te parę kilometrów, jakie dzieli moje mieszkanie na Zaspie od Zatoki Gdańskiej, pokonałem pieszo. Nigdzie mi się przecież nie śpieszyło. Esemes przyszedł wieczorem, jakieś osiem czy dziewięć godzin później. „Dziękuję, kochany, że się nie zdradziłeś. Jesteś cudowny”. Patrzyłem na wiadomość z niedowierzaniem Sam miałem ochotę się do niej odezwać, napisać coś ostrego, nieprzyjemnego, jednak postanowiłem poczekać, aż przejdzie mi złość i zamieni się całkowicie w palącą serce gorycz. Wtedy może łatwiej będzie znaleźć odpowiednie słowa. A po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że nie ma większego sensu w ogóle się odzywać. Za stary już jestem na takie gierki. Zastanawiałem się tylko, kim był tamten gość. Takim samym frajerem, jakim ja się okazałem? A może dla Oliwii kimś znacznie ode mnie ważniejszym? Czy to z nim spędziła cały ten czas, kiedy niby nie mogła się ze mną spotykać? Wpisałem w telefon wiadomość: „Powiesz mi, kim jest ten człowiek? I dlaczego mnie oszukiwałaś, że wyjechałaś?”. Ale zaraz skasowałem tekst. Czy to miało jakieś znaczenie? Tak, miało, to przecież oczywiste, ale czułbym się fatalnie, prowadząc taką korespondencję. Jednak Oliwia nie poprzestała na jednej wiadomości… Dwie godziny później dostałem następną: „Kotku, on za tydzień wypływa w długi rejs. Będę znów cała Twoja”. Co?! On to oczywiście ten gość, z którym spacerowała. Ale kto to? Mąż? W tym momencie zrozumiałem, dlaczego skojarzył mi się z wojskiem. To na pewno marynarz, kapitan żeglugi wielkiej albo pierwszy oficer na statku, skoro spędza większość czasu w rejsach. Oni chodzą w mundurach, a to wymusza odpowiednią postawę. Zrozumiałem też, dlaczego Oliwia wolała się spotykać u mnie, a nie w swojej efektownej willi, pod którą ją tylko czasem podwoziłem. Obawiała się, że sąsiedzi coś zauważą i doniosą jej ślubnemu. Teraz nie wytrzymałem i napisałem do niej: „Nigdy nie mówiłaś, że jesteś mężatką”. Odpowiedź nadeszła już po chwili: „Nigdy nie zapytałeś”. To była prawda, nie zapytałem. Ale założyłem, że kobieta, która tak swobodnie dysponuje czasem, że zostaje u mnie na całe noce, musi być wolna. Przecież dopiero teraz mieliśmy przerwę związaną niby z jej obowiązkami. Może gdybym dłużej mieszkał na Wybrzeżu, coś bym mógł pokojarzyć, ale przyjechałem tu kilka lat wcześniej, żeby po śmierci żony nie siedzieć na starych śmieciach i nie rozpamiętywać straty. Poza tym miałem stąd bliżej do syna, który założył rodzinę w Wejherowie. Oliwia kolejne wiadomości przysłała już następnego dnia. Miałem wrażenie, że dla niej nic się nie stało. Już nawet wypisałem esemesa z pytaniem, ilu takich jak ja było do tej pory w jej życiu, lecz skasowałem wiadomość. W ogóle najpierw odpisywałem na jej nagabywania i od razu kasowałem teksty. Czułem się zbyt zraniony i zawiedziony, żeby rozmawiać. Ale musiałem zareagować, kiedy napisała: „Wiem, że się gniewasz, ale będzie dobrze. Spotkajmy się w następny wtorek o siedemnastej tam, gdzie się poznaliśmy. Proszę, to dla mnie bardzo ważne”. Jak łatwo zgadnąć, najpierw odpisałem, żeby się wreszcie odczepiła, ale nie chciałem tak tego kończyć. Powinienem się z nią zobaczyć. Odpisałem więc, że będę, bo mnie również zależy, żeby się spotkać. W odpowiedzi otrzymałem esemesa pełnego emotikonek kwiatów i serduszek. Do umówionego lokalu przyszedłem pół godziny przed spotkaniem. Chciałem się uspokoić, napić czegoś mocniejszego, zanim zjawi się Oliwia. Właśnie tutaj umówiliśmy się po raz pierwszy i okazało się wówczas, że łączy nas mnóstwo rzeczy, od poglądów poczynając, przez zainteresowania, na upodobaniach – nazwijmy to – intymnych, kończąc. Pierwszy duży koniak wypiłem jednym haustem, drugim delektowałem się o wiele dłużej. Szlachetny trunek rozchodził się po ciele przyjemnym ciepłem. Nie żeby mnie zupełnie uspokajał, ale nieco stonował emocje. Ludzie różnie reagują na alkohol, mnie małe dawki uspokajają. Może dlatego, że rzadko spożywam coś mocniejszego. Oliwia stanęła w drzwiach i odszukała mnie wzrokiem, zanim weszła do środka. Boże, jak ona się poruszała… Kelner, który zmierzał do stolika pod oknem, na chwilę znieruchomiał, gapiąc się na nią. Nie wyglądała na pięćdziesięciolatkę, a już na pewno nie na pierwszy rzut oka. Podpłynęła do mnie, wstałem i pomogłem jej zdjąć płaszcz. Odwiesiłem go i wróciłem na miejsce. – Cieszę się, że jesteś, kochanie – powiedziała swoim melodyjnym głosem. – Bałam się, że zrezygnujesz. Potrząsnąłem głową. – Pięknej kobiecie się nie odmawia – powiedziałem, ledwie panując nad sobą. Ona naprawdę uważała, że wszystko jest okej?! – Jak zwykle cudownie szarmancki – roześmiała się. – Będziemy mieli aż pół roku… – Przyszedłem, żeby spojrzeć ci w oczy – przerwałem jej, przechodząc do rzeczy. – Będzie mi ciebie bardzo brakowało. Przez kilkanaście sekund docierało do niej znaczenie moich słów. – O czym ty mówisz? – zmarszczyła brwi. – Przecież Karol dzisiaj w nocy wypłynął, jestem tylko twoja… Przynajmniej poznałem jego imię. – Pamiętasz, jak mówiłem, że chciałbym poznać kogoś na dłużej? – zapytałem. – No tak – odparła – ale przecież możemy się spotykać bardzo długo. – Daj spokój – burknąłem.– Wiesz, o co mi chodzi. Inaczej od razu postawiłabyś sprawę jasno. – No to teraz stawiam – wzruszyła ramionami. – Jest nam razem dobrze, czego chcesz więcej? – Tylko że ja tak nie potrafię – odpowiedziałem spokojnie. – Sam nie chciałbym być zdradzany, a po tym, czego się dowiedziałem, nie potrafię ci zaufać. Trzymaj się. Wstałem i wyszedłem z kawiarni. Nie obejrzałem się nawet na Oliwię. Na ulicy moją rozpaloną twarz owiał wilgotny wiatr. Idąc na przystanek, sięgnąłem po telefon i przeniosłem numer Oliwii na czarną listę. Nie chciałem wiedzieć, czy w ogóle się jeszcze odezwie ani co ma do powiedzenia. To koniec. Czytaj także:„Zmieniałem kobiety jak rękawiczki, bo za bardzo się angażowały. Chciały bym je kochał, choć wiedziały, po co przyszedłem”„Mąż po rozwodzie odżył i zmienił się w elegancika z werwą. To romans z małolatą stał za tą metamorfozą”„Nasza miłość rozkwitła, gdy zaczęliśmy spać osobno. Wcześniej uczucie prawie zabiło... chrapanie mojego męża”

spotkajmy się w moich snach